niedziela, 14 kwietnia 2024

Kasyno

 

Budowniczowie imperium

 

 „Kasyno” (1995, reż. Martin Scorsese)



Chłopcy z ferajny” byli preludium: zapisem lat młodości, dzikiej i brutalnej, w której nieodpowiedzialność mieszała się z chciwością – mieszanka iście wybuchowa. „Kasyno” jest raczej portretem wieku średniego. Bohaterowie są dojrzalsi, skala ich działań znacznie większa niż przemyt i rabunki. Ale podobnie jak w „Chłopcach…” Scorsese przy pomocy charakterystycznego stylu reżyserii analizuje typowe dla siebie motywy: żądzę pieniędzy, przestępczość i przemoc, tym razem w samym Las Vegas.


W domu wsadzili by mnie do więzienia za to co robiłem. Tu wręczają mi nagrody.”


Oparty na faktach film opowiada historię Sama „Asa” Rothsteina (Robert De Niro), speca od gier hazardowych, który zostaje wyznaczony przez chicagowską mafię do nadzorowania kasyna Tangiers. Do pomocy dostaje Nicky’ego Santoro (Joe Pesci), tak zwaną „silną rękę”. Rothstein poznaję Ginger McKennę (Sharon Stone), naciągaczkę, w której się zakochuje. Szereg decyzji podejmowanych przez głównych bohaterów w trakcie 3-godzinnego filmu, a także sił wyższych, sprawi, że raj, jakim miało być dla nich Las Vegas, zostanie utracony.

W przeciwieństwie do „Chłopców z ferajny” Scorsese nie ukazuje młodzieńczej fascynacji światem przestępczym. Bohaterowie siedzą w nim już od dawna i czują się dość komfortowo. Kierowanie kasynem można więc raczej określić nowym wyzwaniem, czymś na kształt awansu, połączonym z przeniesieniem do nowej placówki. Prawdę powiedziawszy, w „Kasynie” Scorsese z wyjątkowym rozmiłowaniem skupia się na codziennych szczegółach działania Tangiers. Pedantyczny Rothstein, w przeciwieństwie do rozochoconych chłopców z ferajny, podchodzi do swego zadania z chłodnym profesjonalizmem. Osobiście sprawdza wymiary kości do gry, przechadza się między stołami do blackjacka, dokonuje inspekcji jednorękich bandytów (w jednej ze scen domaga się nawet jednakowej ilości jagód w muffinkach!). Rzecz jasna, to co działo się w tytułowym kasynie nie ograniczało się wyłącznie do legalnych rzeczy. Prawda, przemocy i w tym filmie nie brakuje (o tym później), ale Scorsese skupia się raczej na przestępcach w białych rękawiczkach. O ile w „Chłopcach z ferajny” widzieliśmy podpalane samochody, pobicia i nawet morderstwa, to w „Kasynie” wydają się one nieco rzadsze, a już na pewno nie będące głównym źródłem dochodu Rothsteina i jego mocodawców. Tak jak w „Ojcu Chrzestnym” rodzina Corleone stopniowo przechodziła w (pozornie) legalne interesy, tak i w „Kasynie” starsi i dojrzalsi gangsterzy odchodziła od pospolitych przestępstw i skupiała się na bardziej dochodowych przedsięwzięciach. W jednej ze scen ukazujących kulisy działania Tangiers, charakterystyczna dla Scorsese praca kamery wchodziła do pokoju z pracownikami liczącymi pieniądze, rozglądała się po pomieszczeniu rejestrując grube pliki banknotów, trafiających z sejfu do walizki, po czym wychodziła na zewnątrz, jak gdyby nigdy nic, przy całości okraszonej narracją głównych bohaterów, opowiadających o tym, jak gdyby mówili o szczegółach pracy firmy spedytorskiej. 

 


 

Wyżej opisana scena kojarzyć się może z wejściem do Copacabany w „Chłopcach z ferajny” – ale upojenie blichtrem i dobrą zabawę czasów młodości zastąpiła proza życia i codzienna, ciężka praca.


Dla Nicky’ego Las Vegas było cholernym dzikim zachodem.”


Można by było pomyśleć, że bohaterowie „Kasyna”, będący niejako jednocześnie bohaterami „Chłopców z ferajny” (ci sami aktorzy obsadzeni w podobnych rolach) dojrzeli. Znaleźli stałą pracę, założyli rodziny. Ale Scorsese nadal pamięta, że świat, w którym żyją, jest światem przestępczym, którego przemoc i chciwość są nadal nieodzownymi częściami. Widzimy więc ciekawy kontrast między życiem rodzinnym, a pracą. Z jednej strony Santoro, zawsze wracający po „robocie” do domu, żeby przygotować śniadanie dla synka. Sam, kochający swą małą córeczkę. Ginger, urządzająca ich dom. Z drugiej, Nicky, rozpychający się w Vegas, organizujący napady, włamania i rabunki (i morderstwa, jeśli trzeba) – niekoniecznie na zlecenie, ale z czystej chciwości, a po części z czystej socjopatii. W jego postaci można dopatrzeć się Tommy’ego DeVito z „Chłopców z ferajny”, starszego i z własną rodziną, ale nadal ulegającego przestępczym skłonnościom. 

 


 

Również Ginger w pewnym sensie nie ustępuje mu pola. Chciwa i nieokiełznana, zdradzająca Rothsteina na każdym kroku, wykorzystująca go finansowo (przychodzi do głowy termin gold digger), już na samym początku małżeństwa uciekająca ze swoim alfonsem, Lesterem (James Woods).

Tak jak w „Chłopcach…” ich niezaspokojone apetyty i namiętności ściągną na głowy całej trójki kłopoty.


Koniec końców, wszystko spieprzyliśmy.”


Rothstein jako jedyny stara się trzymać z daleka od kłopotów. Ale i on sam popełnia swój największy błąd żeniąc się z Ginger. Mimo jej ostrzeżeń, że nie jest w stanie zmienić swej natury, Rothstein wierzy, że uda mu się ją „ujarzmić” i zmienić w przykładną żonę. Tu motywem dojrzałości zdaje się być kryzys wieku średniego: starszy mężczyzna nawiązujący namiętny romans z młodszą kobietą, nie do końca będąc świadomym sytuacji, w jaką się pcha, naiwnie wmawiający jej (i sobie), że miłość przyjdzie z czasem, choć dla Ginger Sam był tylko chodzącym bankomatem.

Rothstein lawiruje między swoimi problemami małżeńskimi, pracą w kasynie (jego profesjonalizm, skutkujący brakiem wyczucia układów panujących w Vegas ściąga na niego gniew Komisji Hazardowej) a wybrykami Santoro. Kiedy cała sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli, szefostwo mafii, przerażone perspektywą utraty zyskownego przedsięwzięcia, wkracza do akcji. Podobnie jak w „Chłopcach z ferajny”, Scorsese sięga po montaż kolejnych zabójstw na ich zlecenie – z „The House of the Rising Sun” w tle, widzimy kolejne egzekucje każdego, kto mógłbym zagrozić interesom bossów. W ten sposób, historia trójki głównych bohaterów dobiega końca, dla niektórych z nich zwieńczona śmiercią. Choć mieli szansę wieść dostatnie i stabilne życie, ulegli swym słabościom, które zaprowadziły ich na samo dno, lub do grobu, wykopanego gdzieś na polu kukurydzy.




Scorsese i Pileggi (odpowiedzialny za scenariusz na podstawie własnej książki) kończą „Kasyno” gorzką refleksją Rothsteina. „As” wrócił do Chicago, by ponownie zajmować się obstawianiem zakładów. Kasyna takie jak Tangiers, gdzie krupierzy znali graczy po imieniu, zostały wyburzone i zastąpione anonimowymi, kiczowatymi przybytkami, w których emeryci przepuszczają oszczędności życia. Rothstein stał się świadkiem, jak jego świat zniknął, on sam stał się reliktem przeszłości, wspominającym utracony raj. Ostatnia scena „Kasyna” jest więc niejako zapowiedzią starości, nad którą Scorsese pochylił się 24 lata później.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Telepasja

  Definiując dekadę, definiując ludzi „ Telepasja ” ( 1987 , reż. James L. Brooks ) Lata 80. w kinie amerykańskim stały się odzw...