Córka dwóch światów
„Persepolis” (2019, reż. Marjane Satrapi i Vincent Paronnaud)
Okres dojrzewania to czas, w którym formuje się osobowość człowieka. To w tym burzliwym okresie młoda osoba zaczyna decydować o swoim życiu, przeżywa pierwsze miłości, zaczyna inaczej patrzeć na relacje z rodzicami. Dla wielu to bolesny i chaotyczny czas. A co, kiedy na te doświadczenia nakłada się jeszcze wielka historia? Kiedy burza szaleje nie tylko w człowieku, ale też dookoła niego?
„Pamiętam, że jako mała dziewczynka wiodłam spokojne, nudne życie.”
Adaptacja powieści graficznej pod tym samym tytułem, autorstwa samej Satrapi, była autobiografią. Satrapi, urodzona w Iranie, jeszcze przed rewolucją. Jako nastolatka zmuszona była do emigracji do Francji, by po kilku latach powrócić do Iranu na studia.
Marjane (Chiara Mastroianni) od zawsze była niepokornym dzieckiem. Już jako mała dziewczynka uwielbiała i naśladowała Bruce’a Lee, zasłuchiwała się w heavy metalu i miała niewyparzony język, często wpędzający ją w tarapaty. Obdarzona bujną wyobraźnią pragnęła zostać Prorokinią i zakazać biedy, zafascynowała się komunizmem. Na emigracji wpadła w towarzystwo nihilistów, zaczęła pić, palić, eksperymentowała z narkotykami. Przeżywała pierwsze sympatie i nieszczęśliwe miłości.
Satrapi i Paronnaud ukazują jej dojrzewanie z wyrozumiałością, charakterystyczną dla tych, którzy przez ten okres przeszli, ale jednocześnie z humorystycznym dystansem wobec śmiesznych problemów, które wówczas były kwestiami życia lub śmierci. Za przykład może posłużyć tu scena dojrzewania, w której w stylu charakterystycznym dla kreskówek a la „Zwariowane melodie” widzimy, jak ciało głównej bohaterki ulega gwałtownej transformacji: wydłużają jej się nogi, zmienia się twarz, rosną piersi i pośladki.
„Persepolis” jest więc kroniką dojrzewania, z którą łatwo się utożsamić (nie tylko kobietom, choć im oczywiście najłatwiej), bez względu na pochodzenie i kulturę. Te elementy jednak również odgrywają ważną, a nawet ważniejszą rolę.
„Ten człowiek był sprzedawcą. Teraz nosi garnitur, zapuścił brodę i pracuje dla rządu.”
Już od samego początku filmu jasne jest, że będzie on też kroniką wydarzeń, jakie dotknęły Iran. Marjane już jako mała dziewczynka, wchodząca w okres dojrzewania w przededniu Rewolucji zaczyna dostrzegać, jak skomplikowana jest historia jej ojczyzny. Na początku rzecz jasna jest zbyt mała, żeby zrozumieć wielką politykę (wpierw uznaje słowa Szacha za prawdę objawioną, by w mgnieniu oka ogłosić się komunistką i maszerować po mieszkaniu nawołując do jego obalenia). Rewolucyjną zawieruchę widzimy więc z perspektywy dziecka: agresja wobec syna członka tajnej policji, wizja wojska tłumiącego rozruchy jako czarnych sylwetek w maskach przeciwgazowych, z przeraźliwie białymi goglami, postać wujka (François Jerosme), działacza politycznego, który w przepięknie zwizualizowanej opowieści przekazuje małej Marjane swoją historię.
Dopiero stopniowo, wraz z dorastaniem głównej bohaterki, te wydarzenia zaczynają wywierać na nią coraz większy wpływ. Wpierw, jako dziecko Marjane nasiąknięta była kulturą zachodu, do której obywatele mieli jeszcze dostęp. Potem, pokątne kupowanie kaset z nielegalną muzyką, dyscyplina w szkole państwowej (Iran po rewolucji stał się państwem religijnym), traumatyzujące skutki wojny z Irakiem. Wreszcie, już po powrocie z Francji, pełne doświadczenie represji, włącznie ze śmiercią znajomego, uciekającego przez policją z prywatki. Marjane przyszło dorastać i mieszkać w kraju fundamentalistycznym, relegującym kobiety do ról skromnych i posłusznych istot, nawet bardziej od mężczyzn podporządkowanym oficjalnej religii.
„Na zachodzie człowiek może umierać na ulicy i nikt nie zwróci na niego uwagi.”
Nie tylko Iran miał wpływ na Marjane. Kiedy jako nastolatka, w bodajże najburzliwszych latach życia, trafiła do Francji, była zdana całkowicie na siebie. Z dala od rodziców, ciesząca się pełną swobodą. Dopiero wtedy mogła w pełni doświadczyć kapitalistycznego dobrobytu (genialnie komiczna sekwencja zakupów) i wolności poglądów. Długie dyskusje filozoficzno-polityczne z nowymi znajomymi. Ale czar wolności i zachłyśnięcie się swobodą i dobrobytem bardzo szybko przeminęły. Nie tylko dlatego, że Marjane przeżyła swą pierwszą miłość (zakończoną złamanym sercem i niemal śmiercią), ani nie dlatego, że tęsknota za rodziną coraz bardziej dawała się jej we znaki. Główna bohaterka zaczęła dostrzegać przepaść między jej doświadczeniami – przemocy, represji, śmierci, zniszczenia, a doświadczeniami (a właściwie ich brakiem) jej kolegów, którym łatwo było mówić o bezsensie życia, kiedy mieli dach nad głową, wolność słowa i półki w sklepach uginające się od wszelkiego rodzaju dóbr. Życie Marjane we Francji zawsze podszyte było pewnego rodzaju fałszem, wykluczeniem, zimnem.
„Tak już do niego przywykłam, że zapominam, że mam go na sobie.”
Powrót do Iranu dla Marjane przyniósł tylko chwilową ulgę. Po nieudanej próbie samobójczej postanowiła wziąć się w garść (kolejna genialna scena, z ćwiczeniami i goleniem nóg w rytm niemożebnie zmasakrowanego „Eye of the Tiger”), ale Iran wówczas był już państwem w pełni zsekularyzowanym. Marjane, od zawsze niezależna, doświadczywszy jeszcze większej wolności na Zachodzie, nie może odnaleźć się w kraju, w którym trzymanie się za ręce w miejscu publicznym podlega karze grzywny, a na uniwersytecie trwają debaty nad długością hidżabów. Po tym, jak jej małżeństwo kończy się rozwodem, Marjane decyduje się po raz kolejny opuścić ojczyznę.
Satrapi i Paronnaud ukazują zatem Marjane jako osobę, a przede wszystkim kobietę, rozdartą między dwoma światami. Z jednej strony ciepło rodzinnego domu (jej rodzice i babcia zawsze ją wspierali i troszczyli się o nią), ale też dyskryminacja, ciężar norm religijnych niepozwalający jej być w pełni sobą. Z drugiej strony zachód, którego kulturą nasiąkła już w dzieciństwie, kuszący wolnością i swobodą, a jednocześnie gwarantujący poczucie obcości i nie-przynależności. W ostatniej scenie słyszymy, jak Marjane odpowiada na pytanie skąd pochodzi. W słowie „Iran” nie ma cienia dumy ani radości. Raczej smutek i żal, że musiała opuścić swój kraj wiedząc, że nigdy nie czułaby się w pełni szczęśliwa, jak zresztą także we Francji.
Przez cały film babcia Marjane wielokrotnie powtarza jej, by była dochowywała wierności samej sobie. Takie słowa mogą brzmieć banalnie, ale w „Persepolis” wybrzmiewają inaczej, w skomplikowanym kontekście tożsamości, wykształconej przez krwawe niepokoje polityczne, zderzenie dwóch różnych kultur i formatywne doświadczenia wspólne dla wszystkich ludzi, choć w przypadku Marjane naznaczone wykluczeniem, obcością i represjami. Tak jak my wszyscy, aby być wierną wobec siebie, Marjane musi wpierw odpowiedzieć na pytanie, kim właściwie jest. „Persepolis” pokazuje, jak ciężko, o ile w ogóle jest to możliwe, jest na to pytanie odpowiedzieć.